General Information

Pablo Waszek

GALERIA

Nekrolog (6 sierpnia 2011)

Z ogromnym żalem zawiadamiamy, że 3 sierpnia zginął tragicznie

DR PAWEŁ WASZKIEWICZ

Odszedł od nas wspaniały ciepły człowiek, błyskotliwy matematyk, charyzmatyczny wykładowca i naukowy przewodnik młodzieży. Jego ostatnie badania otwierały nowe horyzonty w teorii dziedzin. Doktoryzował się na Uniwersytecie w Birmingham a całą swoją pracę zawodową związał z Katedrą Podstaw Informatyki na Wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miał 38 lat. Pozostawił żonę i dwoje dzieci. Dr Paweł Waszkiewicz zginął w środę 3 sierpnia wieczorem pod kołami pędzącego samochodu przy ul. Bobrzyńskiego w Krakowie.

Uroczystości pogrzebowe odbędą w nowej kaplicy na cmentarzu Batowickim we wtorek 9 sierpnia o godzinie 13.

Przemówienie Marka Zaionca

Pogrzeb Pawła

W środę nasz kolega Paweł Waszkiewicz zginął pod kołami samochodu prowadzonego przez szaleńca. Samochód stał się narzędziem zbrodni, która została dokonana na Pawle.

Każdy z nas stara się zrozumieć sens tej śmierci. Jak to się mogło stać. Nie ma sposobu racjonalnego wytłumaczenia tej śmierci. Mnie to przerasta, ja tego nie rozumiem.

Odszedł od nas wspaniały ciepły człowiek, błyskotliwy matematyk, charyzmatyczny wykładowca i wspaniały naukowy przewodnik młodzieży.

Pawła poznałem w 2002 roku kiedy to jego promotor i opiekun naukowy Achim Jung z Birmingham napisał a potem zadzwonił do mnie. Powiedział, że ma bardzo zdolnego młodego człowieka, informatyka pracującego w teorii dziedzin, który właśnie ukończył doktorat i który chce wrócić do kraju. Po przesłaniu dokumentów zorientowałem się, że mam do czynienia z niezwykle zdolnym młodym człowiekiem, który pracuje w dziedzinie, która na dodatek jest mi bliska. Paweł zaczął z nami pracować od października 2002 roku.

Z Pawłem spotykaliśmy się prawie codziennie. Często Paweł przybiegał do mnie i opowiadał o tym co właśnie udało mu się udowodnić. Mówił często ”jakież to twierdzenie jest piękne”. Mówił o nowych nierozwiązanych problemach, które właśnie postawił i mówił też o ich wewnętrznej harmonii. Ten aspekt estetyczny jego rozważań matematycznych był absolutnie niezwykły i ujmujący i bardzo bliski mojemu sercu. Paweł na matematykę patrzył oczami artysty, który dostrzega wewnętrzne piękno tworzonych teorii. Spieraliśmy się i kłócilśmy się wielokrotnie o wiele rzeczy, w tym i o to jak daleko można posunąć się a konstrukcji abstrakcyjnych teorii matematycznych, które nie opisują jeszcze żadnej rzeczywistości informatycznej ale które w przyszłości mogą wiele wyjaśnić.

Ostatnie kilka lat obserwowałem Pawła, który pracował jak w transie. Dowodził twierdzenia, pisał prace, jeździł na konferencje, w swoim pokoju organizował prywatne seminaria na które wielu uczęszczało. A w domu pisał powieści i dużo malował. Efektem tej jego tytanicznej pracy były wspaniałe publikacje. Wszystko to razem zaowocowało gotową już habilitacją. Byliśmy niedawno świadkami jego fascynującego wykładu przedhabilitacyjnego. Habilitacja ta leży właśnie na moim biurku, przykryta autoreferatem i życiorysem Pawła. Jest gotowa do wysłania do recenzentów. Można ją bronić – tylko nie ma jej autora.

Pawle drogi. Jesteś teraz w miejscu w którym widzisz bezpośrednio w świetle prawdy rozwiązania wszystkich swoich problemów. Jesteś tam gdzie wszystkie problemy matematyczne są już rozwiązane. Kiedyś dołączę tam do Ciebie i dokończymy wtedy wszystkie nasze niedokończone rozmowy. Opowiesz mi wtedy o rozwiązaniach, które Ty już znasz, przeczytasz mi nowe powieści i pokażesz nieznane Twoje obrazy. Ale przygotuj się dobrze na to spotkanie. Zadam Ci wtedy jeszcze jedno bardzo trudne pytanie na które teraz ja nie znajduje odpowiedzi. Pytanie o sens Twojej śmierci.

Żegnaj Pawle!!
Żegnaj przyjacielu.

Keye Martin, a funeral in Poland

i went to a funeral in poland,
i went to say goodbye;
to a man that i knew only briefly,
i was not completely sure of why.

i saw two young boys in the chapel,
that wanted to know where their father was;
someone answered,
and they asked ``why?''
then a quiet voice explained ``because.''

i went to a funeral in poland,
to apologize for things that i said;
when i looked into the eyes of his sons,
i realized that he was not dead.

Mowa pogrzebowa brata Pawła, Artka

Paweł był człowiekiem wybitnym. Wybitnym matematykiem, pisarzem, malarzem, muzykiem. Był człowiekiem renesansu. Odszedł od nas za szybko i niespodziewanie. Jego śmierć na zawsze pozostawi w naszych sercach pustkę, której nie uda się zapełnić. Był pełnym życia optymistą z błyskotliwym, czasem uszczypliwym poczuciem humoru i nadzwyczajną inteligencją

Cenił w życiu te wartości i cechy, o których tak często zapominamy: spokój ducha, szczerość, wrażliwość.

Paweł nie gonił za światem, On go obserwował, smakował. Smakował życie jak kawę, a kawa Pawła nie była bylejaka, była prawdziwa i szlachetna. Tak też się starał żyć - prawdziwie i szlachetnie.

Jego życie składało się z pasji - jedną z nich było czytanie książek. Paweł zostawił w swojej bibliotece tysiące książek - to On zaszczepił mi miłość do czytania. Kiedyś powiedział mi, żebym nie marnował czasu, gdy stoję w sklepie w kolejce do kasy - żebym czytał etykiety produktów.

Gdy miał 10 lat łódzka telewizja nakręciła o Nim reportaż, bo wychodził ze mną na spacer i - pchając wózek - czytał książkę.

Jego pasją była też muzyka - miał słuch absolutny, skończył szkołę muzyczną, był wirtuozem gitary i pięknie śpiewał. To Paweł zaszczepił w naszym najmłodszym bracie - Michale - miłość do muzyki. To dzięki Niemu Michał odnosi teraz sukcesy na scenie muzycznej.

Paweł kochał przyrodę, szczególnie góry. Tam oddychał, chłonął ich piękno, inspirował się, by potem tworzyć i pracować.

Ale największą pasją i miłością Pawła była jego rodzina. Rodzice - którym nieustannie dostarczał powodów do dumy. Dla nas - swoich braci - był wzorem. Ja mówiłem do Niego „ Mistrzu ”. Miał żonę, Dagmarę i dwóch synów: 5-letniego Kubę i 2-letniego Witusia. To dzięki Dagmarze mieliśmy Pawła tu, w Polsce, bo to dla Niej wrócił do kraju z Wielkiej Brytanii, gdzie studiował i doktoryzował się.

Kuba i Witek stanowili treść Jego życia, byli dla Niego motywacją i inspiracją. Uczył ich, że do szczęścia nie są potrzebne rzeczy materialne, ale ludzie, więzi z nimi, ciągły rozwój i pasje. Dla synów zawsze znajdował czas na zabawę, wspólne słuchanie muzyki, czy spacery, na których pokazywał im piękno świata.

Gdy trzy tygodnie temu byliśmy na naszym ostatnim spacerze, powiedział mi: „ Arti, jestem tak szczęśliwy, że w każdej chwili mogę odejść ”. Nie sądziłem wtedy, że będę wspominał te słowa w takiej chwili.

Na swój ostatni spacer Paweł wyszedł 3 sierpnia wieczorem. Dagmara kładła chłopców spać. Już nie wrócił, żeby pocałować ich na dobranoc.

Z tą strata nie pogodzę się nigdy...

Żegnaj, Mistrzu...

Rafał (student Pawła)

Pan Paweł był i zawsze będzie dla mnie wzorem człowieka jakim ja chce zostać.

Achim Jung (16 June 2015)

It is now four years since Pawel's tragic death and it is still painful for me to think about those events. It had been less than a week since we had met at the TACL conference in Marseille. Pawel had recommended to me that I visit an exhibition about the representation of the orient in 19th century western painting on my last day and this indeed I did (and enjoyed greatly). By chance, we met again at the airport and had another opportunity to say good-bye and discuss plans for joint research. As fate would have it, this was the last time I saw him; a few days later, I received the sad message of his tragic death.

Pawel belonged to a group of Polish students who came to Birmingham in 1997 under some kind of European Union sponsored programme (Tempus it was called, I believe) to enrol in our Master of Science in Advanced Computer Science. In those days, this was a very small course and the influx of this group of highly gifted student made an immediate impact. I remember that we felt we should offer them some private study area and space was found in our library which we divided with some tall cupboards. We called it "Little Poland". I like to think that the students enjoyed the course and their time in Birmingham, at least the atmosphere in "Little Poland" was always lively and cheerful.

Several of the students from that Tempus sponsored programme stayed to do a PhD and Pawel, too, approached me one day and we agreed that I would be his supervisor. In retrospect, this was a brave decision because despite the excellent mathematical education he had received back home, the kind of mathematics I use in my work is very different and was totally new to Pawel. I spent many hours introducing Pawel to this subject and I have only good memories of these times. I guess I must have enjoyed the opportunity to do any mathematics at all because in those days most of my time was spent with the administrative work of that comes with being Head of School.

Pawel soon became quite an independent thinker and he sought out his own questions and papers, as it should be for a PhD student and future academic. In his research, he was an unshakable optimist. He would come to me with a conjecture and often I was able to think of a simple counterexample. This would only set him back for a few moments; invariably, he would turn it into something positive, as an incentive for a more sophisticated conjecture, for example, and he would leave my office happy and freshly invigorated.

Even when he was still a student we became friends, and we talked about many mutual interests in literature, music, art and politics. I also got to know Dagmara, his future wife, and felt that the two were a wonderful couple. Once they invited me to the Polish Centre in Birmingham where they had organised an evening of Polish poetry set to music which they performed together with their highschool friends. I didn't understand a word, of course, but I could sense how special it was that young people engage with their country's cherished cultural heritage.

After graduation, and post-doc positions in Siegen and Cork, Pawel returned to Poland and became an academic at the renowned university of Krakow, but we stayed in contact by email and mutual visits. In 2004 we were both at the Summer Topology Conference in Cape Town, South Africa. We had one day to explore the city and its beautiful natural environment and I suggested to hike to the top of Table Mountain. Pawel was immediately enthusiastic about this plan, my colleague Martin Escardo was less sure but agreed to join us. We started early and after a very long hike from the harbour we reached the top after midday exhausted but happy. Given that there was still a lot of time, we decided to explore the plateau but we quickly lost our way and to this day Martin complains that I made him climb Table Mountain twice! We did make it down eventually (by cable car) and had an amazing dinner in a small restaurant in the city. A very memorable excursion!

Looking through the nearly 500 emails I have saved from our many correspondences I realise what a good friend Pawel was and what a curious and enterprising mathematician. He will live on in my memory and the work of other researchers who build on his papers.

Birmingham, 16 June 2015
Achim Jung

Table Mountain

Remembering Pawel, Mark Smith

How do I remember Pawel? There were so many things that were so memorable about him. I remember his playfulness. We were always making up silly jokes that neither of us really understood but which nevertheless seemed hilarious. For instance, we often fell about laughing after repeating the phrase “Bomb shelter” very slowly. I have no idea why it seemed so funny to us. He taught me silly Polish phrases like the Polish for “Old women’s tea party” (something like “Baba nasha doofka”?). There was no sensible reason for this - we just liked nonsense. He also shared my obsession with Seinfeld which for me was confirmation that he had a great sense of humour.

I also remember the many crazy situations I got into with or because of Pawel. Playing the drums in his band at the Polish cultural centre in Birmingham even though I knew nothing about Polish culture and didn’t know how to drum. Spending 26 hours in a cramped little coach travelling from Birmingham to Krakow and then failing to get off at Krakow because the coach station had changed beyond recognition. The coach drove off and I had no idea where it was taking me. I didn’t speak a word of Polish (apart from phrases like “baba nasha doofka”), didn’t have a mobile phone and had no idea how I would get back to Krakow. Or cycling in Ireland with Pawel and Dagmara. I always hated cycling and after the most enormous greasy breakfast of cheese omelette and chips, we found ourselves cycling up an endlessly long and steep road in the rain for what seemed like hours. The narrow bike seat was really painful and my stomach was complaining about all the greasy food churning around in it. Eventually I just stopped at the roadside and threw up. Pawel and Dagmara were highly amused and took photos to upload to their website.

I remember how kind and generous Pawel was. For instance, academics are often full of rivalry for other academics and resent their success. There was never a trace of any such mean-spiritedness in Pawel. He was so full of admiration and praise for the other academics that he worked with - most notably his supervisor Achim Jung and his colleague Keye Martin. Pawel did work tirelessly on his own mathematical research. But he never wanted to be better than anyone else. He just wanted to do his best, to fulfill his own potential, to make a useful contribution. Also, I’ll never forget the kindness he showed me. We were housemates for a number of years and his support and encouragement was just relentless. Having him around was such an uplifting experience. He made me feel taller, stronger, more capable, more confident. I think he had this effect on everyone around him. Everyone felt warmed by Pawel and uplifted by his generous spirit. This was why there were so many people in his life that loved him.

I remember Pawel’s joie de vivre and his insatiable curiosity. For him, life was so full of treasures just waiting to be discovered. There seemed to be nothing that he couldn’t find fascinating. This fascination with life led him to develop an astonishing array of skills - he was an accomplished guitarist, mathematician, computer scientist, draughtsman, painter, literary critic, novelist. He was always developing new skills with astonishing speed (mountain-climbing, English speaking etc etc) and I was always discovering strange new talents that he had such as his peculiar gift for skimming stones across water. I prided myself on my ability to skim stones and was annoyed to find he was better at it than me! Whatever topic I was interested in - Seinfeld, Nick Drake, Piero di Cosimo, Kant - he quickly became fascinated by and was desperate to know more. He just had this intense thirst for life. He couldn’t get enough of it.

What also struck me about Pawel was the strength of his emotions. Recently, I’ve been reading Richard Flanagan’s book “Death of a River Guide”. Every sentence of the book flows with emotion. In this respect, it reminded me of Pawel. Pawel always seemed to be marvelling at the intensity of his own emotions. He always wanted to speak about how happy or excited something made him or how enthusiastic he was about something or how much admiration he had for someone. His emotions were so intense and almost invariably positive. He was so full of love for all of the people in his life and, in particular, for Dagmara. It was inspiring to me to see how intensely he loved Dagmara. I was shocked by the physical agony he suffered when he had to spend any extended period of time away from her. This love only intensified with the arrival of their two sons - how happy they made him! How proud he was!

Of course, receiving the news of Pawel’s death was a terrible, terrible shock. But my memories of Pawel are so vivid that I feel he lives on in my life as he lives on in the lives of so many other people whose lives he touched. I can still feel the effects of Pawel’s joy, his optimism, his kindness. Even now, he is urging me to love life as intensely as he did, to live life with a joy so powerful it overwhelms any tragedy. Life can be cruel and bitter but when it contains such treasures as Pawel, it is impossible to avoid being thankful for it.


Chcemy, aby strona Pawła pozostała w takim kształcie, jak ją stworzył. "In memoriam" to jedyny jej fragment, który będzie uaktualniany. Zachęcam do przesyłania własnych wpisów oraz zdjęć do galerii. J. Kozik
(email)